Zadatek czy zaliczka?

    Zawierając umowę sprzedaży rzeczy warto się zabezpieczyć.
    Potocznie często zadatek jest mylony z zaliczką. Suma pieniędzy zapłacona przez nabywcę to zaliczka, jeśli strony zdecydowały, że będzie ona zaliczona na poczet ceny zakupu. Jednak, gdy do zakupu nie dojdzie, nabywca zostaje bez niczego i musi czekać na zwrot zaliczki.

    Zadatek z kolei troszkę inaczej ustawia relację stron umowy sprzedaży.
    Nie ma co prawda określonej ustalonej wartości zadatku, ale przyjmuje się, że stanowi ona 10% ceny zakupu, mimo, że przepis szczególny mówiący o tym nie istnieje. Co ważne jednak, strony tak wpłaconą kwotę winny nazwać zadatkiem, czy to w umowie czy to w treści samego pokwitowania.

    Dlaczego zadatek jest taki ważny?  Jest on swoistą sankcją dla strony, która nie wykona umowy, jak ustalono wcześniej.  Przepis bowiem mówi, że „zadatek dany przy zawarciu umowy ma to znaczenie, że w razie niewykonania umowy przez jedną ze stron druga strona może bez wyznaczenia terminu dodatkowego od umowy odstąpić i otrzymany zadatek zachować, a jeżeli sama go dała, może żądać sumy dwukrotnie wyższej.

    Taka konsekwencja finansowa często dyscyplinuje strony i zabezpiecza ich interes.

    Zaliczka z kolei jest tylko rodzaje zarachowania sumy wcześniej oferowanej na poczet ceny. Kłopot oczywiście pojawia się, gdy druga strona nie chce jej oddać.

    Dlatego też, w razie zawierania jakichkolwiek umów, należy zadbać o pisemne pokwitowanie przekazanych pieniędzy i najlepiej przekazaną sumę nazwać właśnie ZADATKIEM.